Wieliszewski Crossing to sportowy i społeczny fenomen radości. Na starcie jesiennej edycji stanęło około 700 miłośników amatorskiego biegania i kolarstwa. Ale to nic w porównaniu z tym, że zawody zostały przyćmione przez imieninowo-urodzinowe szaleństwo. Przecież na starcie stanęli solenizant Sławek i jubilat Paweł.
Przed startem było gwarno i głośno. Wiele osób próbowało się dobić do sympatycznego lokalnego biegowego celebryty, by złożyć imieninowe życzenia Sławkowi Salwinowi. Wszak Sławek to dusza towarzystwa. Człowiek koleżeński, kontaktowy i życzliwy.
Przed startem była również kolejna okazja, by świętować. Pierwszoplanowy, sympatyczny i pogodny wieliszewski biegacz (Paweł Kownacki) obchodził kolejną rocznicę swoich narodzin. Lokalny, włodarz i miejscowy, samorządowy suweren został totalnie zaskoczony przez przybyłych uczestników.
Sportowa wspólnota zgotowała suwerenowi spontaniczny aplauz i poklask. Było staropolskie sto lat, były szczere Ochy i Achy. Były jazgotliwe wiwaty, głośne oraz werbalne fanfary. A wszystko na cześć i chwałę lokalnego jubilata. No cóż, Wieliszewski Crossing to radosne i autentyczne widowisko, które łączy i konsoliduje ludzi oraz stwarza żywiołowe i spontaniczne preteksty, by cieszyć się w piękny sposób nawet z incydentalnych okazji.
Rafał Brodel
https://kalejdoskopbiegacza.blogspot.com/
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz