Czy legionowski ratusz prawidłowo rozpatrywał i współrealizował projekty mieszkańców w ramach tak zwanych inicjatyw lokalnych? Na to pytanie mają odpowiedzieć czynności, które w Urzędzie Miasta przeprowadza Najwyższa Izba Kontroli. Kontrola odbywa się zgodnie z planem pracy NIK na 2018 rok.
W 2010 roku, w ustawie z dnia 24 kwietnia 2003 r. o działalności pożytku publicznego i wolontariacie, wprowadzono definicję inicjatywy lokalnej i przepisy ją regulujące. Inicjatywa lokalna rozumiana jest jako forma współpracy jednostek samorządu terytorialnego z ich mieszkańcami w celu wspólnego realizowania zadania publicznego na rzecz społeczności lokalnej ( np. place zabaw, siłownie plenerowe, chodniki, oświetlenie).
Współudział inicjatora w realizacji zadania publicznego w ramach inicjatywy lokalnej może polegać na:
- świadczeniu pracy społecznej
- świadczeniach pieniężnych
- świadczeniach rzeczowych
Wysokość środków budżetowych zaangażowanych w inicjatywę nie może przekroczyć 85 % jej całkowitych kosztów.
W tym kontekście warto by wspomnieć o najbardziej kontrowersyjnej inicjatywie lokalnej w Legionowie. Była nią zrealizowana w 2015 r. inwestycja pn. "Miasteczko ruchu drogowego na osiedlu Jagiellońska". Wniosek o jej realizację złożyła p. Beata Woźniak - radna, a zarazem kierownik administracji spółdzielczego osiedla. Został on pozytywnie zaopiniowany i zatwierdzony do realizacji przez prezydenta Romana Smogorzewskiego. Jednak natychmiast pojawiły się wątpliwości co do legalności tego przedsięwzięcia.
Pozyskane informacje wskazywały, że faktycznym beneficjentem jest SML-W, a nie wnioskodawca. Wpłynęła w tej sprawie skarga do Rady Miasta na działalność prezydenta, że naruszył on przepisy ustawy o działalności pożytku publicznego i wolontariacie dopuszczając do tego zadania publicznego nieuprawniony podmiot. Jednak organ ten zdominowany przez radnych z Porozumienia Prezydenckiego uznał skargę za bezzasadną.
Wysokość środków na jedną inicjatywę lokalną mogła wówczas wynosić 25 tys. zł, co powinno stanowić maksymalnie 85 % kwoty tej inwestycji. Natomiast inicjator mógł w ramach wkładu rzeczowego dołożyć maksymalnie pozostałe 15 % , czyli 3 750 zł. Jednak z posiadanych dokumentów wynika, że p. Beata Woźniak dołożyła aż 39 360 zł. Dlatego zachodzi uzasadnione podejrzenie, że faktycznym beneficjentem była SML-W. Problem w tym, że zgodnie z obowiązującym prawem nie mogła tego zrobić.
Z oświadczenia majątkowego Beaty Woźniak za 2015 r. wynika, że łącznie - jako kierownik administracji oraz radna - zarobiła 90 392,79 zł. W takim przypadku wniesiony przez nią wkład rzeczowy wyniósłby prawie połowę jej rocznych dochodów.
Z opinii Departamentu Pożytku Publicznego Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej jednoznacznie wynika, iż spółdzielnie mieszkaniowe nie mogą występować jako podmiot realizujący zadania publiczne, w tym inicjatywy lokalne. Ponadto spółdzielnia mieszkaniowa nie jest także podmiotem uprawnionym do udziału w otwartych konkursach ofert ponieważ nie jest podmiotem prowadzącym działalność pożytku publicznego.
/Janusz Baranowski, Prezes Stowarzyszenia Legionowskich Lokatorów/
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz