Zamknij

Felieton Plotkary: "Niematka Polka (w czarnej bieliźnie)"

11:12, 24.10.2016
Skomentuj

Dzisiaj założyłam czarną bieliznę. Jak co dzień zresztą, bo lubię nosić czarne dessous. Czuję się i wyglądam seksownie, od samego rana dzień nabiera innego wymiaru. Ale dzisiaj moja bielizna to nie tylko miły akcent - to symbol. Podobnie jak czarne ubranie, które z przyjemnością wyciągnęłam z szafy. I bynajmniej nie na znak żałoby - wręcz przeciwnie! Jako manifestację sprzeciwu wobec tępej, bezdusznej władzy i walki o wolność, która należy mi się jak każdemu człowiekowi w demokratycznym państwie. Ponoć takim właśnie jesteśmy, tylko że Polski nie zamieszkują Polacy - naród kobiet i mężczyzn, tylko Polacy płci męskiej, "prawdziwi Polacy", "gorszy sort", "wykształciuchy" i "matki Polki". Ta ostatnia grupa jest wyjątkowa, bo nie ma prawa głosu we własnych sprawach, decydować mogą o niej jej właściciele, czyli "prawdziwi Polacy", którzy karmieni od maleńkości z ambony wielkimi słowami o wzniosłej roli kobiety-matki z lubością nakładają na nią zakazy, nakazy i obowiązki oraz kary za ich niewypełnianie.



Matki-Polki otoczone są nimbem płodności i za to są wielbione, mają prawo do adoracji, choć krótkotrwałej. Po zejściu z piedestału mają bez szemrania obsłużyć rodzinę (dla niewtajemniczonych: ugotować, posprzątać, uprać, zrobić zakupy, zaspokoić małżonka, urodzić i wychować dzieci), a resztę czasu spędzić na cichej modlitwie o kolejne potomstwo i dobrobyt kościoła. Jeśli którejś przyjdzie do głowy zarabiać pieniądze, mówi się trudno. Folgowanie własnej fanaberii nie może mieć jednak wpływu na podstawowe obowiązki, jakimi są: rodzenie dzieci i prowadzenie katolickiego domu. Kobiety jednak - nie wiedzieć czemu - nie chcą być tylko matkami. Co gorsza, niektóre nie chcą nimi być w ogóle! Chcą spełniać swoje marzenia, odnosić sukcesy w pracy, realizować pasje i przede wszystkim decydować o własnym życiu. Bycie mamą jest najwspanialszą przygodą i największym szczęściem kobiety, jeśli tylko właśnie tego pragnie. Ale szczęście dla każdego oznacza co innego.

Kobiety wyszły na ulice by sprzeciwić się drastycznym przepisom antyaborcyjnym. Ale temat aborcji to tylko wierzchołek góry lodowej. Jeśli zajrzeć głębiej, kobiety pozbawione są wielu praw należnych mężczyznom. Mają utrudniony dostęp do antykoncepcji (na receptę i nierefundowaną, podczas gdy prezerwatywy są tanie, pod ręką w każdym supermarkecie), doświadczają zjawiska "szklanego sufitu" w pracy (gorsze zarobki, ograniczenia w dostępie do awansu), w polityce dopiero od niedawna dyskutuje się o "suwakach" na listach wyborczych, w społeczeństwie pokutują stereotypy, że przemoc wobec kobiet jest normalnym zjawiskiem, a o gwałt się prosimy nosząc krótkie spódnice. Skąd do cholery wzięła się taka pogarda i nienawiść do połowy ludzkości?

Święty (tfu!) Tomasz z Akwinu pierwszy głośno i wyraźnie nazwał kobiety "błędem natury", ale wiele średniowiecznych zabobonów i mitów zostało obalonych. Nikt przy zdrowych zmysłach nie wierzy już w kreacjonizm, wiemy, że Ziemia kręci się wokół Słońca, nie odwrotnie. Pogląd średniowiecznego "doktoryzowanego" klechy - podsycany w subtelnej formie przez hierarchów kościelnych - też niebawem straci rację bytu.

Właśnie rozpoczęłyśmy walkę o zakończenie dominacji katolickiej ideologii, która sprowadza kobiety tylko do funkcji rozrodczej, a to dopiero początek. Nie złożymy tak szybko oręża. Będziemy głośno domagać się równych praw, szacunku, wolności słowa i poglądów oraz przestrzegania konstytucji. Parasolki w dłoń!

Plotkara

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%