Zamknij

Felieton: Dzik jest dziki

09:29, 14.05.2014
Skomentuj

Dzik... jest dziki i jest zły - tak przynajmniej prawił Profesor Kleks Jana Brzechwy. Zwierzę wielokrotnie opisywane w bajkach i dziecinnych opowiastkach, okazuje się (o zgrozo!), problemem na miarę stada wilków na polanie pełnej bezbronnych owieczek. Dzik taki, czytelniku drogi, to potwór straszny, który bytnością swoją zagraża życiu i bezpieczeństwu wszystkich wokoło. I nie ma na niego ratunku! Ot, plaga jakich mało.

Małe czarne oczka, słodki ryjek i szorstka szczecina to tylko przykrywka dla brutalnych zapędów dzików. Te czekają tylko na okazję by coś zniszczyć lub kogoś nastraszyć. Specjalnie i z pełną premedytacją buszują po lasach i dzikich zakątkach powiatu, nadmiernie korzystając ze swojej, wydawałoby się, całkowicie niezasłużonej wolności.

Raz się pojawią na leśnej ścieżce, łypiąc okiem na przedszkole u progu lasu, w którym ciągły hałas i smakowite zapachy intrygują i nęcą. Innym razem na wałach przeciwpowodziowych imprezują niosąc spustoszenie, niczym pseudokibice na pierwszoligowym meczu piłki nożnej. Tutaj sobie poryją, tam w wszechobecnych śmieciach wytarzają, o drzewko się podrapią, rodzinę przez miasto przeprowadzą.

Bezradni są włodarze, rodzice i służby. Dziki są nieubłagane, oporne na prośby i groźby. Nie da się ich przekupić kukurydzą, a i się wynieść pod inny adres też im nie w smak.

Cóż począć mogą więc wszyscy? Może przekonają dziki słowem? Nim się artylerię argumentów cięższego kalibru wytoczy, warto przecież porozmawiać, nóżką potupać, paluszkiem pogrozić, wymienić wszelkie dokonania i zapewnić dziki i ludzi, że czynności podjęte zostaną!

Dziki tymczasem czekają i się nudzą. A jak się nudzą, to rozrabiają... jak każdy. Byle tylko włodarze w końcu nie zmienili podejścia i nie zabrali się w końcu do roboty. Dziki z pewnością nie zechcą podzielić smutnego losu australijskiego kolegi, który umęczony zniewoleniem skończył marnie na stole weterynarza.

Może więc lepiej dziki jednak wysłać na wycieczkę... do Szwecji może? Tam by się pewnie poczuły całkiem godnie. Tylko, że ze sponsorem wycieczki problem by mógł być... o nierzetelnego sponsora dzisiaj łatwo, a dzik nie człowiek i cierpliwości mu brak. Zwłaszcza jeśli na emigrację czekać by mu przyszło prawie dwa lata. A jeśliby w dodatku dzik miał podejście roszczeniowe i domagał się podstawowych wygód podczas podróży? A gdyby co gorsza, odkrył w sobie hobby do podróżowania?!

Lepiej już by chyba było dziki na swoim miejscu zostawić i do pracy się wziąć. Oczyścić lasy, zrobić porządek ze śmieciami, zadbać o bezpieczeństwo... sporo by się tego znalazło. Innymi słowy: mniej gadać - więcej robić. To by się ludziom i dzikom bardziej podobało. A może i dziki wzięły by się za coś konstruktywnego i pomogły, na przykład, w poszukiwaniach zagubionych zwierząt.... kota z Chotomowa czy psa z Wieliszewa. Chociaż niezmiennie odnoszę wrażenie, że to my coś dzikom jesteśmy winni - za hałas, śmieci, dokarmianie i systematyczne zagarnianie ich terytorium pod własne zabudowania.

/Liza Muszyńska/

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%