Zamknij

Felieton: Dlaczego nie zagłosuję na Romana Smogorzewskiego

08:47, 19.10.2018 Aktualizacja: 16:57, 28.08.2020
Skomentuj

Najprościej byłoby napisać - bo nie chcę prezydenta, który wielokrotnie skompromitował siebie i "rozsławił" Legionowo na cały kraj swoimi ekscesami (że wspomnę tylko ostatnie wystąpienie na własnej konwencji wyborczej). Ale tak w głębi duszy niewiele mnie obchodzi jego wizerunek. Niech sam się wstydzi za siebie. Nie zagłosuję na niego z innego powodu...

Przede wszystkim dlatego, że zamknął się w swoim wyobrażeniu o własnej wielkości i uwierzył, że jest niemal pomazańcem. Jedynym i nieomylnym. I w swoim wyobrażeniu zapomniał, że wokół niego jest mnóstwo ludzi, z którymi trzeba rozmawiać i warto ich słuchać oraz szanować.

Są pracownicy ratusza, którzy znają miasto od podszewki, kompetentni, z dobrymi pomysłami. Ale dla swojego szefa są zazwyczaj na ostatnim miejscu, często niedocenieni, lekceważeni, a nawet upokarzani, mimo, że codziennie pracują po to, by mógł pochwalić się kolejnymi sukcesami.

Są radni - nie tylko z opcji wspierającej, ale także pozostali, którzy znaleźli się w radzie miasta, ponieważ zostali wybrani przez mieszkańców. I jeśli nie podnoszą ręki "za" przy każdym głosowaniu i zadają niewygodne pytania, to nie dlatego, że Bóg im rozum odebrał i trzeba ich ośmieszyć, tylko dlatego, że mają do tego prawo. Reprezentują część społeczeństwa, która ma odmienne zdanie. I zasługują na szacunek, jak każdy inny człowiek. Na tym polega demokracja.

Są pracownicy jednostek samorządowych, licznie kandydujący w tegorocznych wyborach, którzy lojalnie stoją murem za swoim prezydentem, nawet wtedy gdy publicznie padają słowa, po których cała Polska zażenowana wstrzymuje oddech. Domyślam się, że nie jest im łatwo i tylko niewielki procent rzeczywiście nie widzi nic złego w rubasznych żarcikach niskiego lotu.

Pozostali zaciskają zęby i robią dobrą minę do złej gry. Bo jeśli prezydent po raz kolejny zasiądzie w ratuszu, co stanie się z delikwentem, który wyrazi swój niesmak albo - co gorsza - publicznie zaprotestuje przeciwko takiemu traktowaniu? Kto świadomie podejmie ryzyko, by popaść w niełaskę, której skutki mogą być daleko idące, z pozbawieniem pracy włącznie? Rozumiem ich obawy i jestem pełna współczucia.

Są media lokalne - gnojone, jeśli nie piszą laurek, walczące o swój byt na niewielkim rynku, którym odebrano szansę na uczciwą konkurencję, poprzez tworzenie bytów propagandowych, powielających te same spreparowane przez ratusz informacje, w dodatku za publiczne - czyli nasze! - pieniądze.

Są wreszcie mieszkańcy, karmieni nieustającymi komunikatami o sukcesach i nagrodach. Straszeni wizją końca świata, jeśli nasz bohater, jedyny i niezastąpiony, ustąpi miejsca komuś innemu. Ale nie ustąpi, spokojna głowa. Jest przywiązany do swojego fotela, swojego ratusza, swojej świty pochlebców i swojej wizji miasta. Jakikolwiek głos krytyki czy niezgody jest traktowany jak atak i musi być zduszony, a następnie pokryty warstwą propagandowej papki.

Jedna z gazet na usługach ratusza napisała właśnie, że jestem jakoby źródłem "wycieków" zdjęć prezydenta i informacji o nim sprzed lat, jak rozumiem z czasów, gdy pracowałam w legionowskim urzędzie. To bzdura, bo zdjęcia zobaczyłam po raz pierwszy kilka dni temu w internecie, podobnie jak reszta Polski. Tekst oczywiście został tak zredagowany, by ograniczyć możliwości sprostowania tej nieprawdy. Wystarczy jedno małe słowo - "może" i już oszczerstwo nie jest faktem, który redakcja ma obowiązek sprostować. Jest więcej takich słów i sformułowań, które zmieniają fakty w przypuszczenia. Oto mała próbka: "Podobno prezydent składał niemoralne propozycje kobietom zatrudnionym w ratuszu. Krąży także plotka, że obiecywał profity w zamian za kandydowanie z jego list".

W tekście pojawiło się również określenie "specjalistka od czekolady", które chyba miało na celu zdyskredytowanie mnie jako specjalistki od public relations. Nie poczułam się urażona, co więcej - wyczuwam nutkę zazdrości, że pracuję teraz w tak słodkim biznesie. Artykuł już tradycyjnie podpisany - jak większość w tej gazecie - inicjałem.

Zdjęcia z oficjalnych wizyt prezydenta nie należą do kategorii tajnych materiałów. Jeśli są przekazane szefowej promocji czy rzeczniczce, to w celu przygotowania relacji z tego wyjazdu, czyli ich upublicznienia. Ale czy jakikolwiek szef przekazuje kompromitujące go zdjęcia swojemu podwładnemu? Zamiast rzucać bezpodstawne oskarżenia, proponuję, by autor tekstu spytał prezydenta, kto mu takie zdjęcia zrobił. Gdyby trafiły do mnie, zwróciłabym je prezydentowi jako zdjęcia prywatne.

Koledzy i koleżanki z ratusza oraz ci, którzy mnie znają wiedzą, że nie posunęłabym się do wynoszenia poufnych informacji. Ale nie polubią i nie udostępnią tego tekstu, bo nie chcą ryzykować, że okazanie mi wsparcia może być brzemienne w skutki. Ja ich rozumiem.

Mam jednak dobrą wiadomość: tę sytuację można zmienić i zależy to tylko od nas! Jeśli chcecie żyć w mieście, gdzie władza czuje się wszechmocna, gdzie nie możecie swobodnie okazywać poglądów i z szacunkiem dyskutować czy spierać się o ważnych sprawach dla mieszkańców naszego miasta - pozostawcie status quo. Ale jeśli was to uwiera, sposób jest bardzo prosty. Wystarczy w lokalu wyborczym postawić krzyżyk na liście w miejscu, które sami wybierzecie. Powodzenia!

Anna Szczepłek

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(5)

Prawda LegionowskaPrawda Legionowska

0 0

Życzę wygranej oraz powodzenia w nadchodząc wyborach Pani Aniu. Przydałoby się też Ratusz przewietrzyć z co poniektórych osób... 11:08, 19.10.2018

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

reo

DanutaDanuta

0 0

Ja też na Smogorzewskiego nie zagłosuję. 12:20, 19.10.2018

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

MichałMichał

0 0

No cóż szkoda że większość Legionowian to zwolennicy disco polo więc taki prezydent jest jak najbardziej dla nich i dla tego będzie nadal... 13:08, 19.10.2018

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

MarcinMarcin

0 0

Pierwszy tekst Szczepłek, ktory ma sens. Brawo. I szkoda, że dopiero ostatniego dnia przed wyborami. 16:18, 19.10.2018

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

ehnehn

0 0

No, cóż... Pamiętam rządy A. Kicmana w Legionowie i jakoś trudno mi uwierzyć, że tak dużo legionowian zapomniało o jego "wielkich dokonaniach" (czytaj: asfalt na ulicy Słonecznej, przy której mieszka). Czy już nikt nie pamięta, jak wyglądało Legionowo przed objęciem stanowiska prezydenta przez pana Romana Smogorzewskiego?
Ja też niestety nie zagłosuję na obecnego prezydenta (a szkoda!), ale tylko dlatego, że z miastem Legionowem jestem związana jedynie uczuciowo a przez bardzo długi czas także zawodowo, bo mieszkam w innej gminie powiatu legionowskiego. 18:23, 19.10.2018

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%