Ogólnopolskie i lokalne media szeroko rozpisują się ostatnio o korupcyjnej aferze w szczecińskim oddziale ZUS-u. Według prokuratury miało tam dochodzić do wręczania łapówek zwierzchnikom w zamian za uzyskiwanie przychylności. Poza tym firmy współpracujące z ZUS miały świadczyć dodatkowe usługi na rzecz polityków i nie pobierać za nie wynagrodzenia. Jedną z takich usług miały być prace melioracyjne na legionowskiej działce budowlanej należącej do obecnego ministra spraw wewnętrznych Mariusza Błaszczaka.
Minister Błaszczak w sprawie występuje jako świadek. Miał być przesłuchany przez szczeciński Sąd Rejonowy w czwartek (10.12). Niestety do sądu się nie stawił, bo uniemożliwiły mu to obowiązki służbowe. Mariusz Błaszczak poinformował o swojej nieobecności sąd, a ten usprawiedliwił jego nieobecność.
Sąd chce wyjaśnić rolę ministra Błaszczaka w całej sprawie. Z akt wynika bowiem, że latem 2007 roku szef szczecińskiego ZUS - Tadeusz D., oskarżany o korupcję, miał nakłaniać przedstawiciela jednej ze współpracujących z zakładem firm, by ta nie domagała się zapłaty za przeprowadzenie prac odwadniających na znajdującej się w Legionowie działce należącej do Mariusza Błaszczaka z PiS "w imię dobrej współpracy z ZUS".
Sprawa trafiła do ABW, która rozpoczęła śledztwo. Po jego zakończeniu przekazano ją do Sądu Rejonowego w Szczecinie, który aby zbadać "legionowski" ślad afery powołał na świadka Mariusza Błaszczaka. Ostatnie posiedzenie sądu, podczas którego minister miał być przesłuchiwany odbyło się w czwartek (10.12). Mariusz Błaszczak nie stawił się jednak w Szczecinie z powodu służbowego wyjazdu za granicę. Sąd przyjął wyjaśnienia ministra i odroczył posiedzenie do 18 lutego.
Za wykonaną usługę zapłaciłem - mówi Błaszczak
Mieszkańcy powiatu legionowskiego na pewno zadają sobie pytanie, czy Mariusz Błaszczak miał związek z aferą szczecińskiego ZUS-u. Czy prawdziwe są informacje, że usługa odwodnienia jego działki miała być bezpłatna? Z całą pewnością wyjaśni to szczeciński sąd.
Jednak sam minister Błaszczak twierdzi, że nie ma sobie nic w tej sprawie do zarzucenia. - Za wykonaną usługę zapłaciłem i nie domagałem się od nikogo darmowej pracy - tłumaczy Błaszczak ogólnopolskim mediom. Na dowód tego przedstawił odpowiednią fakturę i potwierdzenie zapłaty.
/red/
Adrem21:41, 16.12.2015
0 0
eeetam... to wymysły ludzi gorszego sortu... 21:41, 16.12.2015