Zamknij

Złość - wróg czy przyjaciel?

06:25, 21.10.2015 Aktualizacja: 10:47, 21.10.2015
Skomentuj

Kiedy ostatnio byliśmy zdenerwowani? Czy dzisiaj czuliśmy złość, byliśmy na coś zdenerwowani? Prawdopodobnie tak...

Złość jest emocją towarzyszącą nam praktycznie codziennie. W dużej mierze zależy od okoliczności - tego, co nas w danym momencie spotyka, od zachowania innych osób, od naszego stanu zdrowia i powodzenia naszych relacji interpersonalnych.

Kiedy nam się coś nie udaje, czujemy złość. Kiedy nas ktoś zawiedzie, albo nie spełnia naszych oczekiwań, też czujemy złość. Często, kiedy mamy za dużo obowiązków i uważamy, że możemy sobie z nimi nie poradzić - czujemy złość. Kiedy jesteśmy ignorowani, kiedy czujemy się zaniedbani. W momentach, gdy pojawia się pustka lub kiedy nie jesteśmy pewni, co powinniśmy zrobić. Podobnie w sytuacji, kiedy cierpimy z powodu przewlekłego bólu lub gdy nie możemy zrealizować naszych pragnień.

Dla wielu z nas złość jest podstawową, najczęściej odczuwaną emocją. Zdenerwowałem się, wkurzyłem. On, ona mnie złości. Irytuje nas sytuacja w pracy, partner, brak pieniędzy, polityka, korki na drogach i zmiany klimatu.

Co to jest złość?


Złość jest emocją, tak samo jak radość, smutek, niepokój czy zadowolenie. Najczęściej złość odczuwamy jako naszą reakcję na czyjeś zachowanie lub na niesprzyjającą nam sytuację. Czasami pozwala nam ona na obronę samych siebie lub naszych bliskich. W pewnych wypadkach daje nam siłę do sprzeciwienia się, pomaga nam nabrać dystansu do sytuacji, odrzucić od siebie poczucie winy i strach. W pewnym sensie złość pozwala nam na ochronę samych siebie i pomaga w radzeniu sobie z codziennymi przeciwnościami.

Jednak nie zawsze złość jest naszym przyjacielem. Przypomnijmy sobie jakąś osobę, którą znamy, która często wpada w złość. Jak się przy niej czujemy? Jak jest odbierana przez innych? Czy lubimy ją mniej czy bardziej, niż innych? Czy ta osoba wydaje się nam być szczęśliwa i zadowolona?
Nadmiar złości potrafi w pewnej mierze zatruwać nam życie i pogarszać nasze relacje z innymi. W skrajnych wypadkach złość może przeradzać się w agresję - słowną lub nawet fizyczną. Może doprowadzić nas do nieprzemyślanych słów i czynów. Ostatecznie może przekształcić się lub znaleźć swój wyraz w przemocy.

Nie zawsze panujemy nad złością. Czasami wymyka się nam spod kontroli - bywa, że krzyczymy na tych, których w rzeczywistości kochamy, jesteśmy złośliwi, opryskliwi, obrażeni. Uderzymy w stół albo wymachujemy rękami. Większość z nas żałuje później tych incydentów i zostaje z poczuciem winy. Niektórzy z nas, nawet gdy widzą, że złość wymyka im się z pod kontroli, zatruwa ich relacje z innymi i sprawia, że sami siebie nie lubią, nie potrafią powstrzymać narastania tej emocji.

Skąd bierze się złość?


Najłatwiej zrozumieć, skąd bierze się w nas złość, odnosząc się do ewolucyjnej teorii emocji. Popatrzmy na naszego przodka, żyjącego w małych grupach, zamieszkującego jaskinie wczesnego homo sapiens. W jego świecie istniały dwa największe zagrożenia. Pierwszym był atak drapieżnika,
na przykład tygrysa. Nasz przodek bał się tygrysa, co mogło mu umożliwić szybką ucieczkę, jeżeli go zobaczył. Dodatkowo nauczył się czuć lęk przed sytuacjami, w których drapieżnik mógł go zaatakować. Tak w wielkim uproszczeniu rozwinął się lęk przed ciemnością, w której może czaić się nieznany morderca. Uczucia strachu i lęku związane z zagrożeniem przed atakiem musiały być bardzo silne, bo ci z naszych protoplastów, którzy nie dość mocno się bali, nie przeżyli. Jednak nie zawsze dało się przed tygrysem uciec. Wtedy organizm przygotowywał się do walki - szybsze bicie serca, pot chłodzący organizm, wyrzut adrenaliny, lekkie łzawienie oczu, naprężenie mięśni, krzyk mający odstraszyć przeciwnika. Jak możemy zobaczyć, bardzo podobnie czujemy się, gdy jesteśmy wściekli.

Drugim największym zagrożeniem homo sapiens było odrzucenie przez grupę. W obecnych czasach, jeżeli nie mamy przyjaciół i rodziny nadal możemy normalnie funkcjonować. Może nie jesteśmy tak szczęśliwi i zadowoleni z życia, jednak jest to możliwe. Dla naszego jaskiniowego przodka odrzucenie przez grupę, wydalenie poza jej okrąg mogło skończyć się tylko w jeden sposób. Samotny człowiek nie miał żadnych szans na przeżycie.
Zakłada się, że w tamtym okresie nauczyliśmy się czuć lęk przed odrzuceniem, utratą roli społecznej, złością innych osób, opuszczeniem. Podobnie jak w sytuacji z tygrysem stajemy w obliczu zagrożenia. W obu wypadkach pierwotną emocją jest jednak lęk, a złość jest dopiero emocją wtórną, przekształconą.

Jak to wygląda obecnie?


Jak to się ma do naszej aktualnej sytuacji? Jeżeli postaramy się przyjrzeć złości, która nam towarzyszy, to prawdopodobnie zauważymy, że pojawia się ona w dwóch rodzajach sytuacji.

Pierwsza to sytuacje zagrożenia. Ktoś na nas krzyczy. Z powodu korka na drodze nie zdarzę do pracy. Czeka nas trudny egzamin. Szef odmawia nam podwyżki. Ktoś grozi nam albo naszym bliskim. Nasze dziecko wybiegło na ulicę albo chciało wypić butelkę płynu do naczyń. We wszystkich tych sytuacjach możemy poczuć złość. Z całą pewnością czujemy w nich lęk. Zagrożenia w naszych czasach nie wyglądają już jak tygrys. Boimy się, że możemy stracić pracę i nie mieć za co utrzymać rodziny. Boimy się o nasze dzieci. Boimy się, że ktoś nas pobije albo upokorzy, albo tego, że stracimy pozycję w firmie. Docelowo, zadając sobie kolejne pytania - co się wtedy stanie - dojdziemy do źródła naszej złości, do naszego lęku.

Drugą sytuacją, w której najczęściej pojawia się złość, są konflikty międzyludzkie. Partner nie wywiązuje się z obowiązków, może mnie zaniedbuje, albo zdradza? Ktoś, na kim mi zależy krytykuje mnie, obwinia, oskarża, odrzuca. A może po prostu nie robi tego, co mu karze? Ktoś się nam sprzeciwia. Dokładna analiza tego, co w takich sytuacjach myślimy wskazuje na obawę przed utratą kontroli, odrzuceniem i niechęć do odczuwania poczucia winy. Wszystkie te emocje prowadzą do lęku przed społecznym odrzuceniem, braku możliwości wpływu na innych - co też jest rozumiane jako zagrożenie, oraz obawą przed uznaniem się za winnego - czyli nie wartego przynależności.

Jak nad tym pracować?


Problem ze złością pojawia się wtedy, gdy odpowiadamy wściekłością na zdarzenia i słowa, które same w sobie nie stanowią dla nas zagrożenia. Jeżeli krzykniemy na kogoś, kto na nas krzyczy to tak bronimy się. I słusznie. Ale jeżeli krzyczymy na kogoś, kto po prostu zadał nam neutralne pytanie, albo wściekamy się na partnera, bo odstawił kubek nie tam, gdzie naszym zdaniem powinien stać, to znaczy, że mamy problem z poprawnym rozpoznaniem komunikatów.

Psychoterapia złości ma na celu wyróżnienie sytuacji i zdarzeń, które wywołują w nas złość. Gdy to nam się uda, razem z terapeutą staramy się zrozumieć, z jakiego powodu czyjeś słowa, zwykłe pytania doprowadzają nas do furii. W toku terapii odnajdujemy bolesne przekonania o samych sobie, własne lęki i poczucia niższości. Terapeuta pomoże nam zrozumieć, w jaki sposób niegroźne sytuacje i słowa aktywują w nas negatywne przekonania o sobie lub nierealistyczne obawy o przyszłość. Wspólnie z terapeutą uczymy się opanowywać złość, rozumieć co naprawdę czujemy i czego się obawiamy. Terapeuta pomoże nam poczuć się lepiej z samymi sobą, pokarze, w jaki sposób odróżnić negatywne myśli o sobie od prawdziwych informacji o naszej wartości.

Zresztą sami się zastanówmy, czy kiedy czujemy się dobrze, jesteśmy pewni siebie, spokojni i bezpieczni, czy wtedy się złościmy? Pamiętajmy, pod złością leży lęk. Uświadomiony lub nie. Jednak złość go nie rozwiąże, nie wyzwoli nas z niego. To, co możemy zrobić to popatrzeć na siebie jako na kogoś, kto potrzebuje pomocy w rozwiązaniu swojego problemu ze złością i lękiem. W większości przypadków rozwiązanie tego problemu jest możliwe.

mgr Tomasz Łukomski - psycholog, psychoterapeuta
Poradnia Zdrowia Psychicznego EDUCATIO
ul. Mała 11, Chotomów
Tel. 505-68-54-54
www.educatio.pl

 



/art. sponsorowany/

(artykuł sponsorowany)
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%