Zamknij

Walka o Puchar zakończona

12:33, 15.04.2013
Skomentuj

W miniony weekend (13,14.04) w Arenie Legionowo piłkarze ręczni Vive Targi Kielce pokonali Orlen Wisłę Płock, zdobywając już po raz piaty z rzędu Puchar Polski. Po raz pierwszy w historii, tak prestiżowa impreza jak Finał PGNiG Pucharu Polski mężczyzn odbyła się w Legionowie. Wypełniona po brzegi Arena Legionowo, zgromadziła kibiców piłki ręcznej z całego kraju.


fot. Paulina Martyna Kardyka / Starostwo Powiatowe w Legionowie

W sobotnich półfinałach Orlen Wisła Płock zagrała z Azotami Puławy, a Vive Targi Kielce z Chrobrym Głogów. Wielki finał odbył się w niedzielę i zwycięzcy sobotnich meczów, czyli Vive Targi Kielce i Orlen Wisła Płock stoczyli zażarty bój o tytuł  Mistrza Polski.

Obie ekipy grały szybko i efektownie, a znakomitymi interwencjami w mecz wprowadzili się bramkarze. Sławomir Szmal w ciągu ośmiu minut odbił aż pięć rzutów, a Marin Sego w sytuacji sam na sam powstrzymał Ivana Cupicia i Urosa Zormana. Płocczanie mieli ogromne problemy z pokonaniem "Kasy", rywale Nafciarzom odskoczyć nie byli jednak w stanie, linia obronna Wisły funkcjonowała bowiem znakomicie, w związku z czym skuteczne kończenie ataków pozycyjnych na początku meczu przychodziło mistrzom Polski z dużym trudem.
Kielczanie większość bramek zdobywali po kontrach i akcjach w drugie tempo, dzięki czemu po siedemnastu minutach to oni wysunęli się na prowadzenie różnicą dwóch trafień, zespół Kisiela na wyrównanie potrzebował jednak tylko kilku chwil. Żadna z ekip nie była w stanie zbudować sobie solidnej przewagi. Przez niemal całą pierwszą połowę o krok przed rywalami byli jednak mistrzowie Polski, dzięki czemu to oni schodzili na przerwę z dwoma golami zaliczki.
Po przerwie na środku rozegrania ekipy Nafciarzy pojawił się Adam Twardo, płocczanie pod polem karnym Szmala byli jednak bezradni. Golkiper reprezentacji Polski bronił z 50-procentową skutecznością i to głównie dzięki jego postawie ekipa Kisiela na pierwsze trafienie w drugiej części gry czekała blisko siedem minut. Przewaga mistrzów Polski rosła błyskawicznie, w pewnym momencie sięgając już sześciu trafień, Nafciarze wiary w sukces nie tracili jednak nawet przez moment.
Na kwadrans przed końcem, gdy obie drużyny grały w podwójnym osłabieniu, ekipa z Płocka zbliżyła się do rywali na trzy trafienia. Po chwili w sytuacji sam na sam ze Szmalem znalazł się Ivan Nikcević, skrzydłowy Nafciarzy przegrał jednak pojedynek z golkiperem mistrzów Polski. Do stanu 20:22 doprowadził dopiero bezbłędny tego dnia Adam Wiśniewski, riposty Tomasza Rosińskiego i Mateusza Jachlewskiego były jednak zabójcze. Kielczanie na trafienia rywali odpowiadali regularnie, nie pozwalając na zmniejszenie bramkowej różnicy dzielącej obie ekipy.
Presję nie do końca wytrzymali sędziowie, nazbyt hojnie rozdający wykluczenia. Płocczanie w pewnym momencie musieli grać nawet w podwójnym osłabieniu, rzut karny obroniony przez Sego oraz trafienie Valentina Ghionei na 26:27 przedłużyły jeszcze ich nadzieje na zdobycie trofeum. Kolejne słowo należało do Mateusza Jachlewskiego, na co na trzydzieści sekund przed końcem odpowiedział rumuński skrzydłowy Nafciarzy. Więcej tego dnia płocczanie ugrać już jednak nie zdołali i po końcowej syrenie z triumfu cieszyć mogli się kibice z Kielc.

Z kolei trzecie miejsce w turnieju finałowym rozgrywek o Puchar Polski zajęła drużyna Azoty Puławy, która w meczu z Chrobrym Głogów, miała wynik pod kontrolą niemal  przez całe spotkanie.

Dla obu drużyn niedzielny mecz był okazją do rehabilitacji po wysokich porażkach, jakich puławianie i głogowianie doznali w Arenie Legionowo dzień wcześniej.
Dobra dyspozycja rozgrywających w połączeniu z kilkoma szybkimi atakami oraz dobrymi kontrami sprawiła, że jako pierwsi większą przewagę wypracowali sobie puławianie, rywale łatwo odpuszczać jednak nie zamierzali.Chrobry ataki prowadził konsekwentnie, choć momentami w tempie raczej spacerowym. Głogowianie potrafili dzięki temu pod bramkę Sokołowskiego przedostać, co jakiś czas piłkę jednak też tracili, co zespół z Puław wykorzystywał bezlitośnie. Na przerwę Azoty schodziły z dwoma bramkami przewagi, tuż po wznowieniu gry ich przewaga urosła jednak błyskawicznie, a duży udział mieli w tym najlepsi tego dnia w szeregach ekipy Kurowskiego Masłowski, Przybylski oraz Przemysław Krajewski.
Gracze z Głogowa o korzystny wynik walczyli długo i dzielnie, bardziej niż na dwie bramki do rywali zbliżyć się jednak nie byli w stanie. Puławianie kontrolowali wynik meczu, a swoje do sukcesu zespołu dołożył Maciej Stęczniewski, który na parkiecie pojawił się po przerwie. Azoty nie grały wielkiego meczu, okresowa konsekwencja w ataku pozycyjnym i szczelna obrona na niżej notowanego rywala wystarczyły jednak w zupełności. Po czwartym miejscu w ubiegłym roku tym razem puławianie zajęli w Pucharze Polski lokatę trzecią, osiągając tym samym najlepszy wynik w historii klubu.

/sportowefakty.pl,Starostwo Powiatowe w Legionowie/

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%