Nieporęt: 11-letni chłopiec postawił na nogi policję i strażaków

W poniedziałek (25.04) około godz. 22:00 do policjantów zgłosiła się matka 11-letniego Mateusza, która twierdziła, że jej syn zaginął. Na dodatek dziecko miało zostawić list pożegnalny, w którym wyraźnie napisało, że chce sobie zrobić coś złego. Służby, po przyjęciu zawiadomienia natychmiast rozpoczęły poszukiwania chłopca.



W akcję poszukiwawczą zaangażowano ogromne siły policyjne oraz strażaków. 11-letniego Mateusza szukano przez prawie 3 godziny w okolicy Kanału Królewskiego. Poszukiwania przerwano dopiero około godz. 0:45, kiedy okazało się, że chłopiec odnalazł się w okolicy Nieporęckiego McDonalds'a.

Jak informuje naszą redakcję st. asp. Emilia Kuligowska, rzecznik prasowa KPP Legionowo, matka składając zawiadomienie o zaginięciu syna powiedziała, że po raz ostatni widziała go tego samego dnia o godz. 6:00. Chłopiec miał iść do szkoły, a ona udała się do pracy. Kiedy wróciła do domu, około godz. 21:00 chłopca w nim nie było. Matka nie miała także z nim żadnego kontaktu, bo 11-latek swój telefon zostawił w pokoju. Rzecznik legionowskiej policji nie chce potwierdzić informacji o liście pożegnalnym jaki miał zostawić chłopiec, ale przyznaje, że "istniało poważne ryzyko, że może on chcieć sobie zrobić coś złego". - To dlatego poszukiwania rozpoczęliśmy natychmiast - informuje st. asp. Kuligowska.

Nie wiadomo dokładnie jaki był powód takiego zachowania chłopca. Policja zapowiada jednak, że wydział ds. nieletnich dokładnie przyjrzy się teraz tej rodzinie. Wszystko wskazuje bowiem na to, że to problemy rodzinne, a nie na przykład w szkole mogły sprawić, że 11-latek uciekł z domu oraz napisał list pożegnalny.

/red/