Coraz mniej kibiców odwiedza legionowski stadion. Na pewno na taki stan rzeczy wpływają ostatnie wyniki legionowian jak i terminy spotkań. W piątkowe wczesne popołudnie (31.10) na trybunach zasiadło niespełna 200 osób, w tym połowa z nich to kibice Stalówki.
Bezbarwnie, szaro i bezbramkowo
Pierwsza odsłona to słaba postawa obu drużyn. Walka trwała w środku boiska i żadna z drużyn nie potrafiła znaleźć recepty na dobrze dysponowanych bramkarzy obydwu zespołów. Po stronie Legionovii świetną szansę miał Kamil Dankowski, ale przestrzelił z bliskiej odległości. Wśród gości na uwagę zasługiwał strzał Michała Michałka, jednak w bramce świetnie spisał się Mikołaj Smyłek.
Cztery gole po przerwie
Po dwóch bramkach Łukasza Sekulskiego w 56 i 65 minucie, sytuacja miejscowych piłkarzy była nie do pozazdroszczenia. Jednak zawodnicy Roberta Pevnika walczyli do ostatniego gwizdka sędziego. W ostatnich 10 minutach potrafili dwukrotnie pokonać bramkarza gości, choć jedna bramka według niektórych źródeł uznana została jako samobójcza. Najpierw w 80 minucie Szymon Lewicki zdobył kontaktową bramkę strzałem głową. W 86 minucie gospodarze wyrównali. Nie do końca wiadomo, czy bramkę zdobył Rafał Maciejewski, czy wpakował ją do siatki zawodnik Stali Mateusz Kantor. W ostatnich minutach obie drużyny mogły pokusić się o zwycięstwo. Jednak wynik nie uległ zmianie i każda drużyna może dopisać sobie punkt w ligowej tabeli.
/Michał Machnacki/
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz