Zamknij

Dlaczego nie można bić dzieci? (cz. 2)

08:44, 24.09.2014
Skomentuj

Pierwsze reakcje na poprzedni artykuł (Dlaczego nie można bić dzieci? - dostępny na www.legio24.pl) były bardzo zaskakujące. Miałam wrażenie, iż osobom czytającym włączał się mechanizm obronny, już przy pierwszych zdaniach artykułu. W związku z czym, nie docierali do końca, do zdań ostatnich, gdzie znajduje się odpowiedź - co zamiast klapsów.

To były reakcje typu: "Nie da się inaczej", "Moje dziecko reaguje tylko na takie argumenty", "Zdarza mi się podnieść rękę, bo jestem tylko człowiekiem", "Przecież ja nie mam czasu na czytanie, szukanie innych metod wychowawczych".

Nasuwa się pytanie - dlaczego ja tego czasu nie mam? I co jest dla mnie ważniejsze, lśniące mieszkanie, praca i kolejne studia, czy szczęśliwe, wychowane z miłością dziecko? (Mam na myśli takie sytuacje, kiedy to wszystko staje się ważniejsze od wychowywania dzieci. Kiedy nie starcza już czasu i sił na podejmowanie trudu, jakim jest szukanie innych, dobrych metod - w zamian za klapsy).

Dla dziecka jednym z najtrudniejszych i najboleśniejszych aspektów sytuacji, kiedy jest bite przez kochającego go rodzica - jest poczucie ambiwalencji. Otóż, z jednej strony rodzic podnosi na niego rękę, bije, krzyczy, z drugiej zaś, zapewnia o swoich racjach takiego zachowania, że to z miłości. I dziecko nie wie, co ma myśleć, co czuć, przecież kocha rodziców. Ono gubi się w swoich emocjach. A przy tym, uczy się, iż można reagować agresją, biciem na sytuacje, kiedy ktoś nie spełnia naszych oczekiwań, na każdą podobną sytuację w późniejszym życiu.

Oto pierwszy przykład. Sytuacja z przedszkola. Nauczycielka, widząc chłopca bijącego kolegów, reaguje rozmową z nim, tłumacząc, że tak nie wolno, że problemy rozwiązuje się w inny sposób. Czterolatek zaś zapytał: "Proszę pani, ale dlaczego ja mam nie bić, przecież mama mnie tego uczy." Okazało się, iż kiedy on bije swoją młodszą siostrę - dostaje klapsy od mamy.

Inny, znany mi przykład, to dwie dziewczynki, siostry, z tzw. normalnego, dobrego domu. Monika 11 lat, Patrycja 2 lata. Kiedy Monika była mała i grymasiła, np. nie pozwalała zmienić sobie pieluchy - dostawała klapsa. Podobno efekt był natychmiastowy, tyle tylko, że troszkę popłakała. Kiedy jednak próbowano tej samej metody, przy tych samych niemal sytuacjach wobec Patrycji - okazała się rzecz nadzwyczajna. Otóż, ta mała, dwuletnia dziewczynka reagowała na klapsy agresją! Zatem, rodzice nie mogli już w ten sam sposób jej karać.

Ten ostatni przykład ma też drugie dno. Oprócz tego, iż pokazuje złe i szkodliwe działanie "klapsów", obnaża smutną prawidłowość. Na taką wrażliwą, zamkniętą w sobie Monikę można podnieść rękę, bo tylko zapłacze, nie zareaguje agresją. Czy to znaczy zatem, że można bić wybrane dzieci?

Kolejny przykład, to wspomnienia dorosłej już osoby. Marzena również pochodzi z tzw. normalnego domu, gdzie rodzice starali się ze wszystkich stron zapewnić dzieciom dach na głową, jedzenie, ubranie, itd. Na pytanie, czy była bita, nie umiała udzielić jednoznacznej odpowiedzi. Mówiła, że w złości i zdenerwowaniu jej mama biła ścierką po głowie albo zamykała ją w łazience. Ojciec zaś, rzucał tym, co akurat miał pod ręką - gazetą, kapciem, solniczką lub po prostu uderzał z otwartej dłoni w twarz. Do tego ojciec często pił, wszczynał awantury, był nieobliczalny. Niby wszystko wydaje się jasne, tzn., iż w tej rodzinie działo się źle. Jednak nie. Otóż, matka Marzeny wciąż powtarzała córce, że wszystko jest dobrze, że tatuś ich wszystkich kocha, a dopóki pije w domu i nie stoi pod sklepem z piwem w ręku - problemu nie ma.

Dziś, kiedy Marzena ma 42 lata, cierpi na nerwicę wegetatywną, a jej życie nie przypomina w niczym szczęśliwego funkcjonowania: brak dzieci, problemy osobiste, małżeńskie....

Już na sam koniec chciałabym przytoczyć fragment z artykuły Jolanty Zmarzlik, psychologa z Fundacji Dzieci Niczyje.
Rodzice Maćka zgłosili się z powodu jego agresywnych zachowań w przedszkolu - chłopiec gryzie dzieci, niszczy zabawki, rzuca się na ziemię, długo i głośno krzyczy. Maciek ma lat 5, wychowuje się w rodzinie pełnej, oboje rodzice pracują. (...) Maciek od 4-tego roku życia moczył się w nocy, aktualnie obgryza paznokcie i według rodziców nałogowo dłubie w nosie. Dodatkowo chłopiec nigdy nie sprząta po sobie, rozrzuca, gubi i niszczy ubrania oraz zabawki, brzydko i niechlujnie je oraz nie potrafi samodzielnie zorganizować sobie zabawy. Rodzice przypisywali Maćkowi upór i złą wolę. Wielokrotnie tłumaczyli mu jak ma postępować. (...) Zmęczeni nieposłuszeństwem chłopca rodzice karali go fizycznie poprzez bicie ręką i smyczą po całym ciele, szarpanie za ucho (w trakcie wyprowadzania do oddzielnego pomieszczenia), zamykanie w ciemnej łazience, czy też wielokrotne powtarzanie tej samej czynności, np. ciche zamykanie drzwi ćwiczone przez 15 minut. Zdiagnozowany w placówce Fundacji chłopiec okazał się dzieckiem cierpiącym na nadpobudliwość psychoruchową, wyraźnie obniżoną koordynację psychoruchową i słabą koncentrację uwagi. Maciek początkowo wykazywał brak zaufania do osób dorosłych, odpowiadał monosylabami, nie chciał się bawić i rysować.
(...) Po pierwotnym wyrażeniu złości, agresji i buntu wobec dorosłych Maciek ujawnił lęk, poczucie niskiej samooceny, bezradności i wstyd. Ustawicznie karany nie podejmował żadnych prób pozytywnej aktywności w obawie kolejnego niepowodzenia, rozczarowania i kary. W gabinecie psychologa powielał swoje dotychczasowe zachowania, aby wywołać określone reakcje osoby dorosłej. Reakcje, do których był przyzwyczajony i których z niepokojem oczekiwał. Maciek w trakcie spotkań opisywał siebie jako niegrzecznego, niedobrego i głupiego. Rodzice Maćka (...) niechętnie wyrazili zgodę na powstrzymanie się od stosowania wszelkich form karania fizycznego argumentując, że nie będą mogli w żaden sposób zapanować nad synem. (...) Rodzice chłopca nie zdawali sobie sprawy ze specyficznych problemów dziecka, nie wiedzieli również, że ich oczekiwania wobec Maćka są nieadekwatne do jego wieku rozwojowego. (...) W tej rodzinie przemoc fizyczna wobec dziecka wynikała głównie z bezradności i braku umiejętności wychowawczych. Ojciec Maćka powielał wzorce wyniesione z domu rodzinnego, w którym panował klimat surowego wychowania i dążenie do kreowania chłopca na prawdziwego mężczyznę. (...) Zachowania rodziców Maćka są przykładem typowych zachowań krzywdzących dziecko, wynikających z bezradności wychowawczej. (...) Opiekunowie Maćka traktowali kary fizyczne jako ostateczny argument wychowawczy. Nie rozumiejąc trudności dziecka, jego zachowanie traktowali jako krnąbrne i złośliwe. Podjęli swoistą walkę z chłopcem w celu wymuszenia posłuszeństwa i podporządkowania zachowań dziecka wyobrażonemu przez siebie wzorcowi. W ich przekonaniu karali Maćka dla jego dobra. Wychowywane tak rygorystycznie i bite dziecko, które w dodatku z zupełnie obiektywnych powodów nie jest w stanie spełniać oczekiwań rodziców, reaguje wbrew zamierzonym efektom pogorszeniem swojego funkcjonowania. (...)
Rodzina Maćka zgodziła się współpracować z psychologiem. Zmiany zaczęły następować dość prędko. Wsparcie psychologiczne, rady, wspólne spotkania rodzinne, włączenie rodziców w program treningu umiejętności wychowawczych, pozwoliły rodzinie dokonać poważnych zmian w funkcjonowaniu i realnie powstrzymać przemoc wobec dziecka.

Drodzy Państwo, świadomie nie umieściłam komentarzy pod powyższymi przykładami. Celem moim było ukazanie skutków stosowania kar fizycznych wobec dzieci, poprzez przedstawienie kolejnych przypadków. Skutki te, jak widać, często nie są dostrzegalne od razu; a potrzeba nieraz długiego czasu, aby je wyeliminować z życia (choroby psychosomatyczne, czy zmiany w zachowaniu - agresję, problemy emocjonalne, itp.).
Być może każdy, kto przeczyta o efektach takiego karcenia dzieci, choć na chwilę przystanie, choć przez chwilę pomyśli....
Od autorki:
Na pewno każdy z nas jest rodzicem, który kocha swoje dziecko i zależy mu na jego dobru i szczęściu. Każdemu z nas zależy na tym, by wychować dziecko na dobrego człowieka. Ale czy to jest łatwe? Zapewne, nie jest, bo codzienność przynosi nam brak czasu, zniecierpliwienie, a także brak wiedzy - tak bardzo potrzebnej w procesie wychowania.
Zapraszam do zadawania pytań, do dzielenia się problemami wychowawczymi, sprawami, które przerastają nas, rodziców. Chętnie podzielę się z Państwem swoim doświadczeniem w pracy z dziećmi, jak i wiedzą.

Małgorzata Rubin-Bedra
Adres redakcji: [email protected]

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%