Zamknij

Czyste, ale nie myte, czyli felieton na weekend

09:06, 26.02.2016
Skomentuj

Zepsuł mi się odkurzacz. Niefart niestety, bo muszę wydać kasę na nowy. Takie mamy czasy, że nie opłaca się naprawiać. Zerknęłam więc do harmonogramu wywozu odpadów w nadziei, że już niedługo będę mogła wyrzucić grata, czyli wystawić jako "elektrośmieć" przed dom. Dla poprawy nastroju przeczytałam sobie po raz sto dwudziesty radosną informację na odwrocie, pouczającą mnie, jak naszykować surowce wtórne do oddania śmieciarzom. Zawsze z rozczuleniem czytam fragment, że "wyrzucane przedmioty powinny być opróżnione, czyste (ale nie myte)" i zastanawiam się, jak oddać czysty słoik po majonezie, nie myjąc go wcześniej?



Pełna podziwu dla tworzenia pojęć niejasnych i zrozumiałych tylko w ratuszu (dziękujemy, pani rzecznik) zagłębiłam się w znaczenie czystości bez mycia. To trochę tak, jak coś za darmo, ale za złotówkę. Na przykład szykowany od wielu lat parking przy dworcu - duma naszych włodarzy, o której pieśni będą śpiewać przyszłe pokolenia. Że teren od PKP pozyskany, że Szwajcarzy sypnęli szczodrze i nawet wbijali osobiście łopatę, że ksiądz święcił bez umiaru i teraz to już tylko czekać na beatyfikację, że mediateka (czytaj: biblioteka z audiobookami) zajmie całe dwa piętra (chociaż złośliwi twierdzą, że po pięciu latach, gdy tzw. trwałość projektu się zakończy, będzie musiała poszukać sobie nowego lokum). Tylko ten jeden maleńki zgrzycik, w postaci opłaty za obiecany za "darmoszkę" parking. W sumie tak całkiem za darmo to on nie będzie - ja na niego się złożyłam za pośrednictwem urzędu skarbowego, pan i pani też się dołożyli - każdy, kto płaci tu podatki, sprawiedliwie datek dał. Więc czuję się - jakby tu ładnie powiedzieć - troszkę oszukana przez lokale władze. Bo niby ta złotówka dziennie to niedużo, ale jednak wydatek. Prawie za darmo, ale według klasyka - "prawie" robi wielką różnicę. To "prawie" daje 226 zł rocznie za parkowanie samochodu (jeśli wykorzystam 26 dni urlopu i zawisnę na tablicy w "korpo" jako przodownik, który nie przechorował nawet jednego dnia). Tyle wystarczy, żebym mogła raz w miesiącu pójść do kina (w środę to nawet z przyjaciółką).

Zakładam, że taką kwotę zapłacę w pierwszym roku, bo mam podejrzenie graniczące z pewnością, że w kolejnych latach "myto" wzrośnie. Ratusz już nie raz obiecywał, a potem zdanie zmieniał. Miał nie sprzedawać działki przy muzeum pod supermarket, a sprzedał. Miał zadbać, by pociągi w szczycie do stolicy i z powrotem kursowały co kwadrans, a kursują co godzinę. Miał zbudować basen już wiele lat temu, a do tej pory go nie ma, ponoć z braku pieniędzy w budżecie. Ale na rozbuchaną koncepcję aquaparku, który miał powstać pierwotnie w sąsiedztwie areny pieniądze się znalazły, że nie wspomnę o innych drobnych wydatkach, na przykład o paskudnej rzeźbie (figurze?) konia z legionistą, który skończył niechlubnie w przepastnych magazynach PWK. Szpitala - mantry przedwyborczej - od dawna nikt już nie bierze na serio...

Smutki spowodowane zepsutym odkurzaczem i perspektywą wydatków przybrały rozmiar gigantycznej chandry. Bardzo nie lubię popadać w stan beznadziejności, więc postanowiłam wziąć się w garść. Wiem! Pójdę pod ratusz wyrazić swoje niezadowolenie z powodu planowanej podwyżki za darmowy parking, przyjaciółkę - zamiast do kina - zabiorę na "manifę", a może przy okazji ktoś wytłumaczy mi, jak wyczyścić upaćkany majonezem słoik bez mycia. Kto idzie ze mną?

/Plotkara/

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(1)

BetaBeta

0 0

Czyste, ale nie myte, to mogą być tylko tzw. ręce :) 15:53, 26.02.2016

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

reo
0%