Nawet kilkaset tysięcy złotych mógł stracić sąd w Legionowie na nietypowym przestępstwie swego pracownika. Afera w podwarszawskim sądzie trzymana jest w ścisłej tajemnicy. Nie informowały o niej ani policja, ani prokuratura - sprawę wykryła Rzeczpospolita. foto: sxc.hu
Jak ustaliła gazeta, zamieszany jest w nią sekretarz sądowy z Legionowa 27-letni Artur S. Pracował tam od 2006 r. Zajmował się biurem podawczym i archiwum.
Mężczyzna znalazł sposób na dorabianie do niezbyt wysokiej pensji. Dwa razy sprzedawał te same znaczki sądowe. - Wyrywał je z akt, które trafiały do archiwum, a potem sprzedawał osobom, które ich potrzebowały - opowiada jedna z osób znających kulisy sprawy.
Artur S. wpadł na gorącym uczynku. - Inny z pracowników sądu zauważył, jak wyrywa te znaczki - dodaje rozmówca Rzeczpospolitej.
Jak informuje Renata Mazur z praskiej Prokuratury Okręgowej, S. usłyszał zarzuty oszustwa i przywłaszczania mienia.
- Został też dyscyplinarnie zwolniony z pracy - mówi gazecie Marcin Łochowski, rzecznik praskiego Sądu Okręgowego.
W Legionowie trwa kontrola wszystkich akt w archiwum. Ze wstępnych szacunków śledczych wynika, że S. kradł od lat. W sumie jego działalność mogła przynieść nawet 300 tys. zł strat.
/Rzeczpospolita/
w09:35, 31.10.2012
0 0
wydało się czemu sąd tak cienko przędzie... 09:35, 31.10.2012